O mnie
Jestem człowiekiem, który prawdopodobnie nie mógłby żyć bez dwóch rzeczy: pracy i muzyki. Wdzięczny więc jestem niezmiernie Sile Wyższej, że udało mi się te rzeczy połączyć w jednym życiu. Ukończyłem podstawową klasę akordeonu dzięki czemu zdobyłem podstawy zasad muzyki, jednak dopiero w szkole średniej zaczęła się moja przygoda z instrumentami. Na jej początku zakochałem się w instrumentach perkusyjnych: conga, djemba, dun-dun i inne, uderzane dłońmi lub pałkami stały się całym moim światem. Z racji specyfiki mojej szkoły (technikum mechaniczne) miałem możliwość wykonania dla siebie pierwszych dłut i tak to się zaczęło.
Dawne to czasy… później nastąpiła kilkuletnia przerwa: Niemcy, Szwajcaria, Holandia, podróże, praca i nowe horyzonty. W Berlinie nastąpiło moje pierwsze zetknięcie z dudami. Na tej samej ulicy co ja mieszkał pewien człowiek imieniem Hans (nazwiska nie pomnę), który wykonywał właśnie te instrumenty. Zaprosił mnie do swojej pracowni, której atmosfera mnie, laikowi, kojarzyła się z pracownią alchemiczną. I tak zakochałem się w dudach. Trochę wody musiało jednak jeszcze upłynąć zanim zrobiłem swój pierwszy instrument. Były to dudy z pojedynczym stoikiem i z jednym bąkiem, w naturalnej skórze kozy. Wyglądały archaicznie i tak też grały ale, jak to mówią – pierwsze koty za płoty.
Jestem samoukiem-praktykiem, potrzebne informacje zdobyłem w internecie, wertując książki i sprawdzając tę wiedzę na żywo. W ten sposób przerobiłem już całą górę drewna (góra rośnie do dziś). Jakieś trzy lata temu kolega mój Jan Gałczewski, zainteresował mnie dudami zachodniej Europy: gaita, dudy średniowieczne i szkockie. To co je łączy to podwójny stroik, stożkowa przebierka, głośność i przenikliwość dźwieku. I znowu się zakochałem. Teraz dzielę czas między dwie miłości: wschodnią i zachodnią. Poza dudami buduję również fujarki bezotworowe, otworowe, kavale, proste klarnety bezklapowe, bębny dwustronne. W swojej pracy wykorzystuję gotowe plany, ale też tworzę nowe instrumenty, według własnych rozwiązań lub pomysłów i życzeń ludzi, dla których je wykonuję. Moim ulubionym tworzywem jest drewno gruszy ale wykorzystuję również czereśnię, śliwę, jawor, jesion i czarny bez.
Jestem przede wszystkim idealistą. Moim marzeniem jest, aby dudy znów stały się popularne jak przed wiekami i trafiły pod strzechy, tak jak kiedyś stamtąd wyszły.